W każdym filmie z cyklu Indiana Jones przeszkadzał mi ten aspekt fantastyki i czarów. W tym filmie czarów nie ma, jest za to szybka akcja i tona supergadżetów którymi nie pogardziłby nawet James Bond. Jedynym mankamentem tego filmu (jak i części drugiej) jest fakt, iż dotyczy tej śmiesznej 250 letniej historyjki kraiku zwanego USA.
W tym filmie doskonale sprawdza się hasło: "nowe = lepsze" *
* - nie uważam, że każdy nowy film jest arcydziełem, jest wiele starych filmów które czczę, mimo to w 90% przypadków nowe=lepsze